Przeprowadzałam się już milionset razy. Najpierw kilkakrotnie jako dziecko, z rodzicami. Potem nastąpiły wielokrotne “przenosiny” do akademika i z powrotem do domu, na wakacje. Również później, już z dziećmi na pokładzie, nieraz zmieniałam miejsce stałego pobytu.
Polubiłam takie życie na tyle, że trudno mi myślami osiąść gdzieś na stałe, nawet teraz, gdy teoretycznie mogę. Ale takie życie ma swoje minusy – trudno o pielęgnowanie znajomości, gdy “co chwilę” siedzi się w innym mieście.
Łatwo było mi więc zrozumieć Julię, bohaterkę książki “Zapach soli i wiatru” Natalii Przeździk. Julia przeprowadza się z Krakowa na Kaszuby. Kraków to piękne miasto z duszą, domyślam się, że ciężko jest z niego rezygnować. Szczególnie na rzecz niewiadomej.
Zapach soli i wiatru zamiast krakowskich uliczek
Czego jednak czasem nie musimy w swoim życiu zrobić? Dla lepszej pracy, dla poprawy swojego bytu, z różnych innych przyczyn. Tak było w rodzinie Julii, której mąż znalazł w Gdańsku lepiej płatną pracę. I choć ich trójka dzieci przeprowadzkę zdaje się traktować jak przygodę życia, Julia wciąż ma wątpliwości. Nic dziwnego! Zostawia za sobą całe swoje życie… Trudnych rodziców, przyjaciółkę i krakowskie uliczki.
Czy odnajdzie się w nowym miejscu? Kim staną się dla niej Joaquin, Maria i Agnes? Co na wsi robi lama? Kto pomoże Madzi, dziewczynce z “bunkra”, w którym brakuje miłości? A Julia – czy pogodzi się ze swoim ojcem?
Powieść przypomina nieco spokojny strumyk podczas chłodniejszego letniego poranka. Toczy się spokojnie, trochę jak życie – nie znajdziesz w niej gwałtownego zwrotu akcji, Godzilli w kaszubskiej wsi, nikt nikogo nie zabije.
A jednak książka otuli powiewem letniego wiatru – takiego typowego dla Pomorza i kaszubskiej wsi. Zaprezentuje piękno “babskiej” przyjaźni między kobietami tak bardzo różniącymi się między sobą. Uświadomi jakie pokłady dobra drzemią w człowieku i pokaże, iż zakończenie jednego rozdziału może oznaczać nową, miłą odmianę.
Książka, którą objęłam patronatem medialnym, swoją premierę ma 16 sierpnia i dostępna jest na stronie Wydawnictwa EsPe – a ja gorąco zachęcam do przeczytania. Prędziutko, póki mamy lato! Nawet jeśli nie jest najcieplejsze 🙂