Czy wszystko da się wybaczyć? Co zrobić z historią, która kładzie się cieniem na całej rodzinie? – te i wiele innych pytań stawia przed nami opowieść “Ulecz moje serce” autorstwa Małgorzaty Lis.
Mamy więc wątek akceptacji w rodzinie i “puszczania wolno”. Jak wiele problemów mają z tym bohaterowie! Począwszy od babci Emilii, która – jak to wiele innych babć – nie potrafi zaakceptować dróg i wyborów członków swojej rodziny, a wręcz za pomocą przemocy psychicznej stara się postawić na swoim… Skończywszy na Grzegorzu, któremu trudno wypuścić w świat swoją córkę Zosię i przyjąć do wiadomości, że jest dorosła.
Ale to nie wszystko! W “Ulecz moje serce” kluczem są wyraziste postacie. Mamy więc niepoprawną optymistkę Zosię, jej siostrę Kingę, noszącą w sobie mnóstwo zranień, niewidomego ojca Grzegorza i babcię-dewotkę, chcącą meblować życie rodzinie. Jest jeszcze poznany przypadkowo Ignacy, w którym Zosia coraz mocniej się zakochuje. I tu, oczywiście pojawia się problem…
Ulecz moje serce – wielowątkowość
W powieści mocno wybrzmiewają także wątki pro-life. Ważne, w pewnym sensie oparte na faktach (będący w temacie skojarzą tę historię) oraz tłumaczące wiele dziś, gdy w mediach tyle mamy nieścisłości i przekłamań. Przy tym są one nienachalne, a jednocześnie mocne i niosące z sobą nadzieję oraz możliwość wybaczenia i zmiany. Pytanie czy bohaterowie z niej skorzystają?
To, co jednak mocno uderza w “Ulecz moje serce”, to wspomniany motyw wypuszczania dzieci z rodzinnego gniazda. Problematyka oddawania dzieciom decyzyjności i możliwości wybierania jest pokazana z wielu stron. Mamy więc postawę nadmiernej kontroli, nadopiekuńczości… Czy da się to przełamać?
Nie da się ukryć, że to pozycja wartościowa! Premiera już 23 października, a ja zachęcam do przeczytania. Szczególnie w okolicy Wszystkich Świętych, ale nie tylko wtedy. Wydawnictwu EsPe dziękuję za możliwość objęcia książki patronatem medialnym.