Trudno mi zacząć ten temat – szczególnie że tym razem będzie osobiście. W dodatku napiszę nieco o bałaganie w mojej głowie. Dobrze jest mówić o tym, jak dobrze mamy w tej głowie poukładane, jak spójne poglądy wyznajemy, że nie poddajemy się wpływom środowiska.
Tak, ja również lubię o tym mówić… I to nie jest złe! Warto podkreślać swoje zalety. To zresztą pomaga nam się rozwijać, z jednego atutu, nad którym pracujemy, powstaje drugi. Łatwiej walczyć ze słabościami, mając dobry obraz siebie. Naprawdę polecam.
Porządek w głowie to ważna rzecz. Dlatego jeśli coś szwankuje, coś boli, warto dociekać przyczyny. Kiedy boli nas ząb, sprawdzamy czy to coś poważnego i robimy z tym porządek. A kiedy wspomnienie powoduje dyskomfort? Olewamy? Czy traktujemy duszę tak jak ciało?
Pamiętacie duszopozytywność?
Pisałam o niej całkiem niedawno. Tak jak niedoskonałe ciało warto zaakceptować i robić wszystko, by było jak najzdrowsze oraz służyło jak najdłużej, tak warto traktować swoją duszę i umysł.
Nikomu nie muszę mówić, że ciało to skomplikowana plątanina mechanizmów. Umysł tym bardziej, a może nawet jeszcze bardziej. Jak być powinno? Ano tak, że dobre wspomnienia sprawiają, iż chcemy przenieść się w tamte czasy raz jeszcze, poczuć tę atmosferę, spróbować być może w przyszłości ją odtworzyć. A złe wspomnienia, powodujące dyskomfort, uczą. Pokazują, w którą stronę już nie warto iść, a czasem są przyczyną traumy, którą trzeba przepracować z profesjonalistą.
Z konkretnie złymi wspomnieniami nie ma problemu. Był czas, gdy piosenka “Droga” zespołu Akurat powodowała gulę w gardle, a jedna ze stacji SKM wyciskała łzy z oczu. To wtedy wciąż widziałam, jak szłam tamtędy, słuchając mptrójki oraz trzymając świstek, który miał zmienić moje życie i zamroził mnie na dobre kilka dni. Jak sobie z tym poradziłam? Czasem. Czas leczy rany i to nie truizm.

Dobre wspomnienie powoduje dyskomfort. Czyli oszalałam
Docieram do bazy. Czyli do wspomnień studiów w Toruniu. Piękne czasy, idealne miejsce na rozpoczęcie dorosłości i rozwinięcie nieco skrzydeł! Nawet jeśli nieco tę dorosłość pozorowałam, bo przecież większość pieniędzy pochodziło od rodziców. No i wciąż stałym miejscem zamieszkania był dom rodzinny.
Huczne imprezy, tanie kluby, cudowni znajomi z całej Polski (a nawet spoza), no i w końcu uczyłam się czegoś, co naprawdę mnie interesowało. Lepiej być nie mogło! Gdy skończyłam studia, przez kilka następnych lat, gdy nadchodził październik, mentalnie zbierałam się do Torunia, czując jesienne powiewy wiatru na ulicy Gagarina. Dlaczego więc z roku na rok narastał we mnie coraz większy niepokój, gdy wspominałam tamte historie?
Na początku próbowałam lekceważyć to uczucie. Dziwiło mnie, ale w pędzie życia zepchnęłam na margines umysłu. W końcu miałam o czym myśleć: kolejne dzieciaki, proza życia.
Tylko czemu w nocy wciąż z tymi dziećmi na ręku podróżowałam do Torunia, starając się napisać kolejny egzamin albo umówić się z promotorem, którego nigdy nie mogłam dorwać, na napisanie magisterki? Przecież miałam to już dawno za sobą! Dyplom magistra leżał w szafie.
Wiesz, dlaczego?
Nie było innej rady, jak stanąć w szranki ze wspomnieniami. I nie ukrywam, że pomógł mi w tym trochę wpis na Instagramie Pauki Chmielewskiej. Wiecie, czasem walnie Was coś, co zdarzyło się komuś innemu.
Żal za stratą? To bardzo skomplikowane. Bo tak, za cudownymi czasami się tęskni. Są piwa, które chciałoby się wypić raz jeszcze. Ludzie, z którymi raz jeszcze by się porozmawiało. A nawet wykłady, na które człowiek by się znów wybrał. Nie oznacza to, rzecz jasna, że źle mi teraz. Wręcz przeciwnie, jest jeszcze lepiej i piszę to całkiem poważnie. Jedno nie przeczy drugiemu.
Z drugiej strony mam do siebie pretensje o sytuacje, w których pokierowałam tą dorosłością w inną stronę. Mam świadomość pewnych niewykorzystanych szans. Plus widzę mój brak asertywności w pierwszych latach. I ten brak asertywności chyba najbardziej mnie dziś wkurza. Bo jak tak mogło być, że “ja jej wtedy nie odpowiedziałam tak jak powinnam, tylko podkuliłam ogon?” To niepodobne do mnie. Niepodobne do mnie wcześniej i do mnie teraz.
Że nie wiedziałam? Byłam jak ten nieopierzony kurczak, który uczy się latać, a w dodatku odrywając się od ziemi, musi zostawić tam pewien bagaż lat poprzednich? O to też chodzi, by to sobie uświadomić. I ucieszyć się, że dziś już latamy.
Nie będzie tak samo
“Bo nawet jak wróci, nie będzie tak samo” – napisała Pauka. Nie będzie, bo już na czwartym roku zaczęłam dostrzegać pewien uczelniany nihilizm. I tu nie chcę wnikać w szczegóły. Dość powiedzieć, że ludzie na poziomie przestali dla mnie takimi być. Rozczarowałam się i to mocno.
I to też był element dorastania. Dziś, teraz to widzę.
Mój kierunek to nauki społeczne. Wartości stanowiły ich nieodłączną część – w końcu mowa o pedagogice specjalnej. Troska o drugiego człowieka, wsparcie, bycie z kimś, po prostu szeroko pojęty szacunek. Plus, naiwnie sądziłam, że człowiek z tytułem przed nazwiskiem to człowiek na pewnym poziomie moralnym. Tym bardziej gdy sypały się ideały, bolało.
A przecież to normalne, że się sypią! Owszem, to nie jest przyjemne, ale sama dla kogoś nieraz mogłam się “wysypać”. Też nie jestem idealna. I może bez tej nauki byłoby mi trudniej teraz?

Twoje wspomnienie powoduje dyskomfort? Poradzę Ci teraz, jak pogodzić się z przeszłością
Choćbym w snach jechała tam jeszcze sto razy, nie naprawię tamtej siebie. Taka byłam i dzięki temu dziś jestem lepsza. Nie naprawię też innych. Ich życiowe wybory są ich. Być może jednak zmagacie się z tym samym? Być może macie też taki fajny kawał przeszłości, która Was kłuje? Której wspomnienie powoduje dyskomfort? Co z tym zrobić?
- Zakceptuj, że poszedłeś dalej. Owszem, jeśli kogoś skrzywdziłeś i możesz to naprawić albo chociaż przeprosić, zrób to. Jeśli jednak popełniłeś jakieś błędy, dziś już wiesz, czego nie robić i jak postąpić w podobnej sytuacji.
- Wybacz. Może być tak, że ktoś zranił Ciebie. Może ten czas w życiu kojarzy Ci się ze współlokatorem, z którym nie mogłeś się dogadać… Albo z ciotką walącą granatami w Twoją samoocenę? Oczywiście jeśli coś działo się niedawno, warto to przegadać. W innym razie pamiętaj – inni też popełniają błędy.
- Pamiętaj, że pewne momenty w życiu zdarzają się raz i już nie wracają. Może Cię boleć fakt, że już nie zapalisz papierosa przy oknie w akademiku. Że nie porozmawiasz z tymi konkretnymi ludźmi, którzy są dziś kimś innym. Być może pewne Twoje niegdyś miejsca nie są już Twoje. MASZ PRAWO odczuwać z tego powodu smutek! Masz prawo do trudnych emocji. Zaakceptuj je.
Nie siedzieć w przyszłości
Kiedyś dużo siedziałam w przeszłości. Rozważałam, myślałam, co można było zrobić inaczej. Obecnie lubię teraźniejszość, o przyszłości myślę, choć ostrożnie. Dbam i zawierzam ją. Sądzę, że to dobra zmiana.
Jak widać jednak po moich snach, nawet gdy jesteśmy “tu i teraz”, podświadomość lubi płatać figle. Wniosek? Czasem jednak warto do tej przeszłości wrócić, gdy zauważamy, że mamy z nią problem. Nawet podświadomie.
I nawet jeśli nie przestaniemy wciąż jeździć do Torunia na egzaminy. Może chociaż pojedziemy z większym spokojem 🙂