Szukaj
Close this search box.

Wiosna przyszła! A wraz z nią imprezy plenerowe. Nie żebym lubiła marznąć na wczesnowiosennym słoneczku, ale jeśli znajdę powód, potrafię trochę pocierpieć. A musisz przyznać, że zlot foodtrucków, czyli bud z jedzeniem to dobry powód! Szczególnie jeśli mogłam rozwikłać dręczącą mnie od roku zagadkę – jak smakują kasztany?

Ten zlot był jakiś taki… rodzinny, ciepły – po prostu sympatyczny! Nie wiem czy organizatorzy rozpylili w powietrzu jakieś fluidy, ale jak nigdy, każdy dbał o to, by się przesunąć, by miejsc starczyło (a było ich niestety niewiele). Mało tego, każdy chętnie dyskutował o tym, co właśnie je.

I tak usiadłam obok dwóch par zjadających pierożki dim-sum. Państwo nie znało się wcześniej, a połączyło ich to, że te pierogi wyjątkowo im nie smakowały. Mimo różnych smaków (mięsny oraz chyba z kolendrą), obie porcje podobno były mdłe i do szybkiego zjedzenia, by się nie zmarnowały, a następnie do zapomnienia. Jako że sama zastanawiałam się nad porcją – uniknęłam w ten sposób kiepskiej niespodzianki.

Kto natomiast zna dobrze moje dziecko, może się domyśleć, jak było zachwycone mnogością jedzenia wokół. Właściwie zabawnie było obserwować śmiejącą się w głos dwulatkę, która łakomie patrzyła na każde porcje. Tym bardziej dziękuję państwu z dzieckiem, którzy najwyraźniej ujęci tym zachwyconym wzrokiem, z uśmiechem użyczyli dziecku kawałka pizzy. To było tak bardzo miłe! Przy okazji dowiedziałam się, że dziecko kawałek pizzy pochłania z szybkością jeża pożerającego kosteczki od kurczaka. Błyskawicznie.

Co tam jadłam?

Najczęściej na takich zlotach głupieję i chciałabym wszystko. Tym razem było inaczej – z powodu pewnych żołądkowych peturbacji większości z tego co było, jeść nie chciałam. Odpadły więc wszelkie mięsiwa, burgery, ciężkie i bardzo tłuste żarcie. Odpadło również wiele innych rzeczy.

Nie odpadły frytki belgijskie. Niby też tłuściutkie, ale nie w sposób, który mi nie odpowiada. Tradycyjnie, z foodtruckowej budy były pyszne… A pamiętasz te z Jarmarku Dominikańskiego (KLIK! To tutaj), o których pisałam w wakacje? No właśnie, to była tragedia i ten zlot mi tragedię wynagrodził. Frytki były rumiane, chrupiące, a sos czosnkowy – bajka!

Skoro nie burgery i mięsiwa, to może w końcu owoce w czekoladzie? Za każdym razem na nie patrzę i za każdym razem żal mi już na nie pieniędzy. Kiedy więc, jak nie teraz? I tak kolejną potrawą, jaką spróbowałam, było kiwi w czekoladzie belgijskiej. Jedzone naprędce, bo dziecko aż wyrywało się ojcu, by zjeść mi całość z tacki. Przepyszne!

Jak smakują kasztany?

Nad ostatnim posiłkiem trochę się zatrzymam, bowiem marzyłam o nim od roku. A to dlatego, że właśnie wtedy, wychodząc ze zlotu foodtrucków, o którym pisałam TUTAJ, zauważyłam niepozorną budkę z kasztanami. Jak smakują kasztany?! Wiele dziwnych rzeczy jadłam, ale to jakoś tak ominęłam.

Tym bardziej ucieszyłam się, że budka z kasztanami znów będzie. Nabyłam więc porcję degustacyjną. I tu pojawiło się kolejne pytanie: jak jeść kasztany? W ten sposób dowiedziałam się, że źle robię, jedząc kasztana z łupinką (Fanfary i brawa dla mnie!), przepołowiłam, znów spróbowałam.

I ogromnie się rozczarowałam. Kasztany były po prostu mdłe i dziwnie mączne. Wyobraź sobie ziemniaki wyciągnięte z jesiennego ogniska. To mniej więcej ten smak, tyle że troszkę bardziej słodki, troszkę jak batat. I bardziej mdły, a przy tym gorzkawy, niczym te mniej smaczne orzechy. A że ja ostatnio przyprawy średnio toleruję, obawiam się że nawykłym do nich osobom kasztany posmakują jeszcze mniej.

Za to dziecko tradycyjnie zjadło ze smakiem. Co nie dziwi, bo mało jest rzeczy, których nie zjada. Teraz tylko muszę pilnować, by nie wkładała do buzi tych z parku.

Smaczne?

Za następną porcję więc podziękuję. Szczególnie że wydobyć kasztany ze skorupki wcale nie jest łatwo, zwłaszcza w warunkach piknikowych. Z drugiej strony, może innym maniakom nowych smaków posmakują?

Spróbuj, jeśli lubisz smaki ziemniaczane i orzechowe, a przy tym bardzo delikatne. Choć ja niby też lubię, a mi nie smakowało. Mimo wszystko, jeśli Cię kusi, spróbuj. Kto wie, może napiszesz o nich cieplej?

Podziel się tym wpisem!

Facebook
Twitter
LinkedIn

O mnie

Karolina Jurkowska

Maniaczka słodyczy różnych. Zwłaszcza tych niepopularnych, których nie dostaniemy przy każdej sklepowej kasie. Lubię lato i swojego męża, nie lubię zimy i jak ktoś krzyczy i nie jestem to ja. Matka, pedagog specjalny, zainteresowana społeczeństwem, książką i byciem chudą. Nie mylić z ćwiczeniami.

Archiwum

 

Instagram

Zapraszam do dyskusji