Szukaj
Close this search box.

Nieraz pisałam, że marzy mi się własne M ileś tam. Wiemy, jaka jest sytuacja — nie dla psa kiełbasa, nie dla kota sadło. Jednak nikt mi nie ukradł marzeń, cytując panów w granatowych garniturkach, stojących w pozie ludzi sukcesu. Szukam więc, przeglądam, badam.

I mam wrażenie, że “kiedyś to były czasy, a teraz nie ma czasów“. Mieszkania są projektowane dużo gorzej. Ok, uściślę, bo zaraz wpadnie mi tu tabun projektantów z planami, którzy będą udowadniać mi, że na projektowaniu mieszkań znam się jak na budowie okrętów, czyli tak troszkę słabo i raczej nie powinnam o tym pisać. Inaczej dołączę do szanownego grona znanych influencerów, którzy polecają badanie kropli żywej krwi albo biorezonans jako badania okresowe.

Uściślam więc: w mieszkaniach mieszka się gorzej. I nie mam tu na myśli cienkich jak papier ścian, bo to znamy już przecież z wielu starszych mieszkań. Co mnie wkurza w mieszkaniach, które budowane są aktualnie albo które zbudowano w ciągu ostatnich lat? Co sprawia, że tęsknie rozglądam się za rynkiem wtórnym, choć i on nie zawsze wolny jest od tych niedociągnięć?

Aneks kuchenny

Sprzedam mieszkanie! Trzy pokoje, kuchnia, łazienka. Super! Trzy pokoje to świetna sprawa, akurat się pomieścimy, każdy będzie miał namiastkę prywatności. Otwieram ogłoszenie i okazuje się, że chodzi o dwa małe pokoiki i sporą kuchnię. Albo kuchnię z jadalnią, jeśli jesteśmy już uczciwi.

Nie no, przecież to pokój z aneksem kuchennym! Super, tylko co to za pokój? Nie dość, że najczęściej nawet nie jest wydzielony, będąc raczej częścią korytarza, to raczej trudno, by pełnił funkcję prywatnego pokoiku. I oczywiście, nawet do zwykłej kuchni da się wrzucić łóżko — zdjęcia takich mieszkań krążą w mediach społecznościowych, wyśmiewane bezlitośnie. Więc dlaczego akceptujemy taki stan rzeczy w nowych mieszkaniach? Bo cena trzysta tysięcy za trzy pokoje wygląda lepiej, niż za rzeczywiste dwa?

Rozumiem, że mała kawalerka może składać się z takiej pokojokuchni i łazienki. Kawaler kupuje, żyje głównie poza domem, w domu czasem odpocznie, prześpi się. Tyle mu starczy. Rozumiem takie rozwiązanie w dużych, otwartych loftach — lofty kupują ludzie, którzy i toaletę by otworzyli na oścież. Ja jednak pokój kojarzę nie jako miejsce, w którym smaży się frytki z rybą czy piecze ciasto albo zmywa naczynia. Na wizualizacjach łóżek nie ma — pokój służy za salon albo jadalnię. Jednak życie to nie wizualizacja, gdzie morze będące cztery kilometry dalej nagle mamy po drugiej stronie ulicy (przykład wzięty z życia, połowa miasta miała ubaw z wizualizowanego globalnego ocieplenia). Najczęściej kupujemy trzy pokoje, jeśli tyle jest nam potrzebne i w ten sposób w kuchni ma się również łóżko.

Maleńka sypialnia

W sypialni się śpi. Do tego służy sypialnia i nie będę się z tym kłócić. Owszem, w zależności od jej wielkości, można tam robić inne rzeczy, szczególnie w mieszkaniach w bloku sypialnia jest miejscem pracy, odrabiania lekcji, miejscem spotkań… wszystkim właściwie.

Rzecz jasna może być jedynie sypialnią. Tylko że nawet wtedy nie wyobrażam sobie nie móc tam wstawić czegoś więcej, niż łóżka 140 × 200. Jako dziecko odwiedziłam kiedyś kolegę, o którym mówiło się, że ma bardzo dziwny pokój – mieściło się tam jego łóżko i praktycznie nic więcej, poza maleńkim biurkiem do odrabiania lekcji. Pomiędzy właściwie nie dało się przejść.

Takich dziwnych pokoików przybyło. Co jeśli do sypialni trzeba wcisnąć łóżko niemowlęce, które jednak powinno tam się móc zmieścić, choć na “wcisk”? Pozostaje spać na złożonej kanapie… Albo zawczasu nastawić się jednak na cosleeping.

Brak miejsca na szafki

Na początek kilka spraw: ja wiem, że mieszkanie meblujemy sami. Że możemy zrobić je sobie w stylu minimalistycznym i właściwie nie mieć szaf, a możemy je zabudować jedną wielką szafą, w której będą wszystkie szpargały. Życie to nie Instagram i nie wizualizacje. Możesz zrobić, co chcesz.

A potem okazuje się, że niby w mieszkaniu cztery pokoje, a wszystko jest tak „połamane”, tak rozmieszczone, że miejsca na szafki naprawdę nie ma. Niby tu jest jedna duża. Niby tu się zmieści, ale mała i płaska. Może tu wejdzie, ale kontakt zakryje… Dla chcącego nic trudnego, a jednak mam wrażenie, że projektanci mieszkań chcieliby, żebyśmy wszystko na wierzchu trzymali.

Brak światła

To już nie kwestia „nowych mieszkań” – tak po prostu jest, że nie każde mieszkanie będzie z tej nasłonecznionej strony. Czasem słońce zakrywają drzewa stojące przy oknie, czasem bliskie budynki. Mieszkałam w takim nienasłonecznionym mieszkaniu i trochę żyć się nie chciało. Nie polecam albo przynajmniej polecam do niego żarówki o ciepłej barwie światła.

Nie ma mieszkania idealnego. Jeden nie wyobraża sobie życia bez domu, choćby i na obrzeżach dżungli. Inny musi mieszkać w bloku, wśród ludzi i najlepiej czuje się zamknięty w klatce. Pewnie więc znajdą się i tacy, którym nie przeszkadza spanie przy patelni wystającej z aneksu kuchennego czy sypialnia, z której wystają nogi albo mieszkanie bez szaf.

Powiecie “To wszystko kwestia tego, że szukasz małego mieszkania. Nie stać Cię na apartamenty, to nie wybrzydzaj“. I będziecie czekać, aż posypię głowę popiołem i chlipnę sobie “Tak, macie rację. Co mnie wkurza w mieszkaniach, to fakt że nie stać mnie na willę z basenem“. O nie, nie ma tak dobrze. Mieszkałam w wielu maleńkich mieszkaniach, z gromadką rodzeństwa i naprawdę, dało się tam i szafy wstawić i kuchnię rozdzielić, a nawet wstawić łóżeczko niemowlęce, kiedy nagle pojawiła się potrzeba. Nie o to więc chodzi.

Niewykluczone, że i ja za jakiś czas będę się cieszyć, że nogi wystają mi z sypialni. Dziś jednak po prostu takie mieszkania mnie irytują. Czepiam się? 🙂 

Podziel się tym wpisem!

Facebook
Twitter
LinkedIn

O mnie

Karolina Jurkowska

Maniaczka słodyczy różnych. Zwłaszcza tych niepopularnych, których nie dostaniemy przy każdej sklepowej kasie. Lubię lato i swojego męża, nie lubię zimy i jak ktoś krzyczy i nie jestem to ja. Matka, pedagog specjalny, zainteresowana społeczeństwem, książką i byciem chudą. Nie mylić z ćwiczeniami.

Archiwum

 

Instagram

Zapraszam do dyskusji