Szukaj
Close this search box.

Nie chciałam tu pisać – bo blog jest w miarę wolny od polityki. Na tyle ile od polityki możemy być wolni. A jednak, w obliczu grażyn blogowania, którym “och, tak jest przykro, że tyle nienawiści” nie potrafię milczeć…

Śmiać mi się chce na przemian. Śmiać i gryźć. Wiesz, dlaczego?

Bo oto pół roku temu mówiliśmy, że przemoc, nawet ta początkowa, słowna, rodzi kolejną przemoc. Że w odpowiedzi na przemoc, dostaje się przemoc. Stop nienawiści… Tja.

I proszę – w odpowiedzi na wciskanie się do kościołów i robienie sobie “performęsów” przy ołtarzach, w odpowiedzi na przymuszanie dzieci do “stosownej” i ideologicznej edukacji (a może obowiązkowe lekcje religii spodobałyby się drugiej stronie?), w odpowiedzi na groźby wybijania zębów, groźby śmierci, w odpowiedzi na jawne namawianie do aktów wandalizmu – otrzymaliśmy przemoc.

Przemoc, której radykalnie nie popieram, z żadnej ze stron. Choć dziś, gdy zobaczyłam grafikę krzyża zamienionego w swastykę i radosne komentarze “kolorowej” strony, buzuje we mnie i coraz mniej się dziwię.

Bo widzisz – jestem prosta kobieta. Z prostego środowiska. Kiedy byłam nastolatką, podpity sąsiad wszedł do naszego domu i zwyzywał moją matkę. Godzinę później przyszedł ojciec. Przyszedł, dowiedział się, co zaszło i wyszedł. Sąsiad do końca już omijał nas przezornie szerokim łukiem.

Prowokuj psa i dziw się, że ugryzł.

Narzuć swoje zwyczaje, każ człowiekowi wyznawać swoją ideologię, zmuś jego dzieci do indoktrynacji na swoją modłę, wyśmiewaj jego wartości. Jeszcze raz wyśmiewaj jego wartości. Dalej, przejdź się jeszcze z genitaliami imitującymi Najświętszy Sakrament – przecież to “performęs”, a Ty absolutnie nikogo nie chcesz urazić. Ty tylko “chcesz kochać i być kochanym”, co nie? Tja…

Dalej, zrób sobie zdjęcie na tle figurki Chrystusa. Wleć do kościoła, gdzie grzech nazwano grzechem i zrób chryję, oklej Maryją z tęczową aureolą i wyj do kamery, że “ty tylko chcesz kochać”. Dziw się, że Ci nie wierzą.

Nie działa? Agresja narasta? Kurczę, nie spodziewałeś się tego, prawda? Nie spodziewałeś się, że znajdzie się kilku bardziej wkutych.

Chyba nie, bo żeby podkręcić atmosferę, trzeba wrzucić obitą kobietę, płacząc że takie są skutki “faszyzmu”. Kobieta była awanturującą się ponoć kontrmanifestantką? Oj tam! Trzeba wrzucić filmik z pobicia chłopaka z marszu. “Agresorzy” okazali się być jego kolegami i wszystko wygląda na ustawkę? Oj tam.

Przecież oni tylko chcą kochać, prawda? Udajesz, że nie widziałeś filmów z Marszu dla Życia i Rodziny w Zurichu, gdzie “kolorowa” u nas mniejszość jest nieco większa? Udajesz, że nie widziałeś tamtej agresji? Udajesz, że nie wiesz? Czy może serio jesteś tak naiwny, że nie wiesz?

Od początku nie dziwił mnie Białystok. Dziwię się, że przelało mnie tak późno. Nie popieram. Bardzo nie popieram. Nie dziwi mnie jednak to. Ludzie widzą, co dzieje się wokół. W Zurichu. w Argentynie, gdzie mężczyźni bronili katedry przez dewastacją, w Polsce, gdzie niszczono karty do podpisów i chwalono się tym. Gdzie grożono ludziom i niszczono ich własność. Gdzie ugrupowanie będące jednym z patronów marszu w Białymstoku chwaliło się naklejkami sugerującymi wybijanie zębów i chciało “zamknąć mordy” zwolennikom “pokojowej narracji”.

Bardzo nie popieram. Mimo że widziałam wpis współorganizatorki marszu w Białymstoku. “A wy macie k***a czelność mówić, że obraża was przerobiony obraz jakieś typiary, która istnieje w waszej wyobraźni? TAK MACIE NOWĄ SENSACJĘ OBRAŻAM WASZĄ K*** WIARĘ …”. Mimo że widziałam grafikę z krzyżem zamienionym na swastykę. Krzyżem będącym dla katolików symbolem zbawienia.

My tylko chcemy kochać“.

“„Dzbany do wora, wór do jeziora

Transfoby mogą nie mieć zębów

Wesołego wandalizmu!

Jesteśmy dumne z osób, które decydują się na obywatelskie nieposłuszeństwo!

Cóż. Jeszcze jakieś pytania?

Nie? Kończymy temat. Możesz odlajkować za rzekomą “homofobię”. Mnie, w której dziś się przelało, gdy zobaczyłam że grono kolorowe cieszy się z grafiki z przerobionym krzyżem.

Bo nie, nie rzucę kamieniem. Odetchnę. Pomodlę się.

Jestem tą, którą tyle razy wyśmialiście.

Różnię się tym, że nie milczę.

Podziel się tym wpisem!

Facebook
Twitter
LinkedIn

O mnie

Karolina Jurkowska

Maniaczka słodyczy różnych. Zwłaszcza tych niepopularnych, których nie dostaniemy przy każdej sklepowej kasie. Lubię lato i swojego męża, nie lubię zimy i jak ktoś krzyczy i nie jestem to ja. Matka, pedagog specjalny, zainteresowana społeczeństwem, książką i byciem chudą. Nie mylić z ćwiczeniami.

Archiwum

 

Instagram

Zapraszam do dyskusji